Niech Będzie Pochwalony Jezus Chrystus.

Dzieląc się częścią moich tekstów pragnę zaznaczyć, że powstawały one często spontanicznie, czyli nie były specjalnie planowane. To są moje wewnętrzne odczucia, ubrane po prostu w rymy. To również moja osobista modlitwa. Mam nadzieję, że te teksty pomogą także innym w odkrywaniu piękna swojego życia. Za wszystko dziękuję Bogu i obejmuję modlitwą każdego Czytelnika
s. Agnieszka Krasoń


Patrzę na piękne, okazałe Drzewo,

które zostało dawno zasadzone…

Z wdzięcznością mówię – należę do niego –

to znaczy – gałąź jego jedną tworzę.

                       Drzewo oparte na mocnych korzeniach,

                       że żaden wicher nie zdołał go złamać…

                       Konary – Siostry – liczne Pokolenia

                       Matka Najświętsza Swym Płaszczem osłania!

Dziejowe burze były już nie jedne… 

Zabory, bieda, choroby i troski…

Drzewo owoce wydawało piękne…

Troszczy się o nie Edmund Bojanowski!

                           Chciał Ojciec, by korzenie utwierdzone były

                           na Fundamencie miłości, prostoty…

                           By w takim duchu owoc przynosiły

                           Niepokalanej  Służebniczki – Siostry.

Lecz kiedy korzeń nie jest osadzony

tak bardzo mocno na tym FUNDAMENCIE –

gałąź usycha i owoc znikomy

Drzewo w przyszłości swej wydawać będzie…

Mijają lata – liście opadają…

To naturalne – starszych odchodzenie…

W naturze – młode liście się zjawiają…

Nową historię tworzą na tym DRZEWIE…

                               Lecz kiedy nie ma ich – DRZEWO choruje…

                               Boże – daj znaleźć skuteczne LEKARSTWO… 

                               Jak Ty go ześlesz –  kiedy zastosuję,

                               to jest nadzieja – choć czasem nie łatwo…

Najbardziej smuci to, gdy odpadają

gałęzie żywe, czynne i kwitnące…

To przykre, że się DRZEWA nie trzymają…

I w swym wzrastaniu nie były tak mocne…

                               Nie mnie osądzać…Lecz ja baczyć muszę,

                               bym się w swym życiu Jezusa trzymała…

                               Kiedy tak będzie – to nie jedną burzę

                              przetrzymam i będę wciąż się rozrastała…

Gdy gałąź ścięta – to soki ożywcze

drzewo na inne gałęzie przenosi…

Wzmocnij TWYM SOKIEM Boże Siostry WSZYSTKIE –

o to pokornie chcę Cię bardzo prosić.

                                      – s. Agnieszka Krasoń – 22.07.2019 r.


Najprostszą bajkę zaraz tu opowiem –

pewien gospodarz miał urządzeń wiele…

Chciał, by do pracy były wciąż gotowe

i mu służyły w codziennej potrzebie.

                       Sprzęty do prądu były podłączone.

                       Lecz dnia pewnego coś się wydarzyło…

                       Każde z urządzeń rozpoczęło mowę

                       i się ze sobą omal nie kłóciło…

Ja jestem pralka, beze mnie jest bieda –

wszystko tak sprawnie i szybko upiorę…

– Ciebie tak bardzo nam tu nie potrzeba –

jestem odkurzacz – dom dokładnie sprzątnę!

                           Lecz moi drodzy – ja jestem ważniejszy!

                           -robot kuchenny od razu przemówił. 

                           Ty aż tak bardzo nie jesteś potrzebny –

                           inny wielofunkcyjny sprzęt uwagę zwrócił.

W kącie za drzwiami szara miotła stała –

każdy już dawno od niej się odwrócił,

bo przecież była taka przestarzała…

A sprzęt ze sprzętem się kłócił i kłócił!

Te urządzenia w pysze zapomniały,

że same z siebie nic przecież nie zrobią…

Potrzebne DŁONIE, aby kierowały

i muszą PODDAĆ SIĘ właśnie tym DŁONIOM!

                            Kiedy zajęte bardzo były sobą

                            i przechwalały się -co to nie potrafią,

                            w tej chwili – źródło prądu wyłączono…

                            I wszystkie w kącie spoczęły za szafą.

Gospodarz szarą miotłę wziął do ręki,

ona się zaraz tak jemu poddała…

I niepotrzebny był komentarz wszelki-

miotła dom cały pięknie wysprzątała!

                            Każdy z nas również dużo rzeczy umie,

                            otrzymał dobro, które ma pomnażać.

                            O Dobry Boże – niech człowiek zrozumie –

                            BEZ ŹRÓDŁA PRĄDU – NA NIC JEGO PRACA!

Człowiek sam z siebie nie może się chełpić!

Trzeba się poddać – jak ta miotła szara…

Weź mnie w Swe ręce – chcę Twą Wolę pełnić!

Ucz mnie pokory – już teraz, od zaraz!

A gdy dobrego coś Boże uczynię,

niech o tym nigdy ja nie zapominam,

że DZIĘKI TOBIE to, czy tamto umiem

i już nad nikim niech się nie wywyższam!

                            Wiem, że są sprzęty co więcej potrafią…

                            Takich ich chciałeś… mnie zaś w tym utwierdzasz,

                            że wszystko przecież od Ciebie jest łaską

                            i jest Ci bliska nawet moja nędza!

Niech będę miotłą – świadomie to mówię,

bylebym tylko Tobie się poddała!

Jak sprzęty – wiele czynności nie umiem…

Być W TWOICH DŁONIACH – w tym jest moja chwała!

                                                    – s. Agnieszka Krasoń – 11.05.2019 r.


Łazarz – przyjaciel Pana zachorował.

Maria i Marta wiadomość posłały –

Przyjdź do nas Jezu – życie jego ocal,

tylko Ty możesz czynić cud wspaniały!

                     Ku łasce Bożej ta choroba zmierza,

                     Syn Boży chwałą będzie otoczony.

                     Pan Swego kroku wcale nie przyśpiesza…

                     Umiera Łazarz – lecz będzie wskrzeszony!

Dwa dni minęły zanim Jezus przyszedł…

Maria z nadzieją wiarę swą wyznaje,

a Pan zapłakał i słowo Swe wyrzekł:

Usuńcie kamień – Łazarz zmartwychwstanie!

                    O Jezu – trudna jest przecież Twa mowa…

                    Kamień jest ciężki i cuchnie już ciało!

                    Lecz my ufamy w Twoje zbawcze Słowa,

                    wzmocnij nas Panie świętą, żywą wiarą!

Jezus serdeczną modlitwę zanosi,

o wysłuchanie prosi Ojca Swego.

Łazarz na zewnątrz z grobu już wychodzi,

cud wielki – Zbawca wskrzesza umarłego!

Dlaczego Jezus  nie przyszedł  już zaraz,

nim umarł Jego przyjaciel tak bliski…

I tu odsłania się też moja wiara –

Pan ukazuje naukę nam wszystkim.

                   W życiu człowieka też bywają chwile,

                   gdy prosi Zbawcę natychmiast o łaskę.

                   I myśli sobie, że Pan ma to czynić,

                   bo przecież dobra jedynie on pragnie!

Tymczasem Jezus większe dobro daje,

od uzdrowienia lepsze jest wskrzeszenie!

A człowiekowi często się wydaje,

że tak jak on chce – to będzie najlepiej.

                 Gdy Ciebie Panie proszę też o zdrowie

                 dla mnie, dla kogoś…  A nie otrzymuję –

                 daj, abym nigdy nie zwątpiła w wierze,

                 że Ty nam większe dary przygotujesz!

Usuwać będę kamień  mej niewiary,

z grobu ciasnego myślenia wyjść muszę.

Bóg zawsze daje najobfitsze dary,

On ma na względzie najbardziej mą duszę!

                                                s. Agnieszka Krasoń – 8.03.2018 r.


Kiedy zamiatam podłogę,

albo obieram ziemniaki,

lub kiedy uczę w szkole

niezbyt grzeczne dzieciaki… 

                       Niech to czynię ŚWIADOMIE

                       i zawsze niech będzie Z INTENCJĄ!

                       Dobrą rzecz wówczas zrobię –

                       czyn prosty wpisze się w Wieczność!

Można to zrobić niechętnie,

a przy tym się napracować…

Świadomość wtedy ucieknie,

gdzieś z oczu stracę Boga!

                        Lecz kiedy to samo z intencją 

                        będę wykonywała –

                        proste czyny uświęcą

                       i wszystko będzie dla Pana!

I jeszcze – niech się nie martwię,

że tego, tamtego nie umiem…

Nędzę mą Pan Bóg odgadnie –

On mnie wspomoże, zrozumie!

Nie wszystko przecież potrafię,

choćbym się bardzo starała…

Lecz tym do Boga ja trafię,

że będę wykonywała

                          właśnie z tą świadomością

                          moje codzienne zadanie…

                          Spraw Panie niechaj z radością

                          wypełniam me powołanie!

I niechaj dobrą być umiem –

na tym mi bardzo zależy…

Gdy serce wszystkich zrozumie –

to będzie mój skarb największy!

                                              – s. Agnieszka Krasoń – 19.04.2019 r.


Jest we mnie ogień – taki silny,

gdyż czuję, że mnie całą spala…

Wprowadza w serce pokój miły –

to niewątpliwie wielka łaska!

                       Tym wielkim ogniem jest pragnienie

                       modlitwy za Tych, co odeszli…

                       Mam przekonanie, że je spełnię!

                       Za każde dobro – ONI WDZIĘCZNI!

Czuję tę wdzięczność – która sprawia,

że ogień ten we mnie nie gaśnie…

To on pragnienie uruchamia –

i to jest wielka łaska właśnie!

                          Na ,, zdrowy rozum” – żyjąc wiarą –

                          pomoc ta bardzo się ,,opłaca”…

                          Chociażby drobny czyn spełniając,

                          do Nieba wiele dusz wprowadza!

Jaki argument większy trzeba –

mając świadomość, że też umrę…

Przez CZYŚCIEC idzie się do Nieba –

ja kiedyś też otrzymam ,,ulgę’’…

Już teraz, gdy różańce mówię-

czuję jak wlewa się PALIWO,

które zasila moją duszę –

ono jest we mnie wielką SIŁĄ!

                         Tym, których kocham – ja pomagam,

                         gdy modlę się z czystym sumieniem.

                         Dziś Dobry Boże Ciebie błagam –

                         POSTANOWIENIA niech nie zmienię!

Dusze tak liczą na tę pomoc….

Tak WIELKIE przecież ich cierpienie…

JEŻELI KOCHAM… – RUSZĘ GŁOWĄ… –

tam nawet ważne jest westchnienie!

                          To jest prawdziwa rzeczywistość –

                           tak wiele przecież mogę zrobić…

                           Życie upływa bardzo szybko…

                           A w czyśćcu – jakże wdzięczni ONI…

I to jest Świętych Obcowanie…

Za każdy gest dla dusz spełniony,

Ty wynagradzasz stokroć Panie!

DOŚWIADCZAM… – Boże bądź wielbiony!

                                                   – s. Agnieszka Krasoń – 14.10.2019 r.


Jak pociąg toczy się życie

i wyznaczona jest trasa…

O określonej godzinie

wyjeżdża do celu i wraca.

                  Choć ciężka jest ta maszyna,

                  to lekko po torach jedzie…

                  Kto w życiu Różańca się trzyma,

                  to w trudzie – zawsze lżej będzie!

Prędkość ma określoną –

inaczej się wykolei…

Życia przyspieszać nie wolno…

W radosnej trwać trzeba nadziei…

                    Maryjo – kroki me prowadź,

                    bym wsiadła w pociąg właściwy…

                    Z Różańcem Twym kieruj do Boga –

                    nie chcę przesiadać się w inny!

Szatan tak kusi nas wszędzie,

chce byśmy z toru wypadli…

Matka Najświętsza niech wiedzie

i przez RÓŻANIEC ocali!

Różaniec to BILET do Nieba –

nie będę jechała na gapę…

Odmawiać go zawsze trzeba –

to ON zastępuje mi mapę.

                     Mój pociąg nie jedzie – lecz płynie,

                     lżej jest na torze życia…

                     Z Różańcem łatwiej ominie

                     pokusy co grożą z ukrycia.

Bo to jest moje paliwo,

energia na ŻYCIE CAŁE!

Pilnuj mnie zawsze Maryjo –

BYM ODMAWIAŁA RÓŻANIEC!!!

                                  – s. Agnieszka Krasoń – 07.09.2018 r.


Daj mi świadomość Dobry Boże –

spraw, żebym o tym wciąż myślała,

że każda CHWILA tu w klasztorze

przez Ciebie jest zaplanowana…

                    To znaczy – to co mnie spotyka

                    w zwykłym, codziennym życiu moim – 

                    nawet, gdy trudy napotykam –

                    złączone jest ze wzrokiem Twoim.

Co zrobię z chwilą? – to  ma wola…

Nikt nie dokona tego za mnie… 

Może być chwila uświęcona,

gdy w świadomości Bogu daję…

                      Mogę zmarnować i roztrwonić…

                      Ile mych chwil tak przeszło bokiem…

                      Lecz przecież można to ocalić –

                      INTENCJĘ SILNĄ SOBIE ZROBIĘ!

Gdy coś na przykład nie pasuje…

Wiadomo – w życiu lekko nie ma…

Człowiek się zwykle denerwuje –

tymczasem Pan Bóg patrzy z Nieba!

I czeka – co ja z tym uczynię…

Jak będę tym rozporządzała…

Ta krótka chwila szybko minie…

Lecz pieczęć po niej będzie trwała!

                           Chwila do chwili tworzą ŻYCIE!

                           Chwile mijają… – owoc będzie …

                           Pan Jezus wesprze mnie obficie…

                           Chwila z INTENCJĄ – łaski niesie…

Mogę zmarnować narzekając…

I  żadna z tego satysfakcja…

Lecz w pełni Bogu to oddając –

chwila ta sprawia, że ja wzrastam!

                                     – s. Agnieszka Krasoń – 22.05.2020 r.


Człowiek jest WIELKĄ TAJEMNICĄ…

Bóg jego życie zna do głębi…

Ludzie nie wszystko o kimś wiedzą –

małą część znają… lecz nie w pełni…

                           Los różnie rzeźbił ludzkie serce…

                           Są tacy, którzy dużo mówią…

                           Lecz dla tych podziw mam największy,

                           co  ciszę serca zachowują…

Tam zwykle kryje się BOGACTWO,

ogrom przeżycia lub cierpienia…

Poznać TAKIEGO – jest to łaską…

Mądrość się czerpie z doświadczenia.

                            Dlatego o tym wiedzieć muszę –

                            NIE WOLNO MI SĄDZIĆ NIKOGO! 

                            Tylko Bóg zna człowieka duszę,

                            każdego stworzył WYJĄTKOWO!

Gdybym być może też przeżyła,

to co mój bliźni… Nie wiadomo,

jak bym w tym świecie dzisiaj żyła…

Łaski to owoc – każde dobro!

Pamiętam też – w moim dzieciństwie

bardzo wpływały na mnie BAŚNIE…

Te Andersena – oczywiście –

zaraz opiszę jedną właśnie.

                               ,,Brzydkie Kaczątko’’ – o mój Boże!

                                 jak ja przeżyłam los pisklęcia…

                                 Najpierw słyszało – TY POTWORZE…

                                 Później zmieniło się w łabędzia!

Nie wiemy, co ktoś drugi przeszedł…

Nad ludzkim bólem – skłońmy głowę…

Niechaj tych przeżyć nikt nie depcze…

Dla Boga – wszystkie WYJĄTKOWE!

                                  W ciszy się rodzą wielkie dzieła,

                                  w ciszy – trwa zawsze rozmyślanie…

                                  Mój Boże – daj mi CISZĘ SERCA

                                  i niech szanuję WSZYSTKICH Panie.

Człowiek jest WIELKĄ TAJEMNICĄ…

Bogactwo – z doświadczenia czerpie… 

Błogosławieni, którzy milczą

dźwigając cierpień swoich brzemię.

                                          – s. Agnieszka Krasoń – 10.04.2019 r.


Człowiek doświadcza różnych stanów ducha…

Niekiedy wszystko z łatwością przychodzi,

ma światły umysł – żadna zawierucha –

tak myśli – nie jest w stanie mu zaszkodzić…

                      Czuje swe szczęście, że jest blisko Boga,

                      życie nabiera żywego wciąż blasku…

                      Lecz ta świetlana, tak radosna droga –

                      bez zasług jego – nazywa się ŁASKĄ!

Czasem przeciwnie – ciężko człowiekowi…

oschłość ogarnia, brak sensu istnienia…

Ciemna noc horyzonty mu przysłoni,

wszędzie się mnożą same utrapienia…

                       Lecz właśnie – W TAKIM STANIE BÓG JEST BLISKO!

                       Każdy najmniejszy wysiłek Mu drogi…

                       W zasługi pragnie zamienić to wszystko –

                       otwiera NIEBO temu człowiekowi!

Jeśli w oschłości swej pod prąd idziemy

i się staramy pełnić Bożą Wolę –

to ten wysiłek Pan Jezus zamieni

w kwiaty, co pachną tuż przed Jego Tronem!

Cóż za zasługa, kiedy pomoc mamy…

W stanie oschłości Bóg sprawdza najlepiej…

Jemu więc wszystkie trudy zawierzajmy –

On przez NOC CIEMNĄ nas wiedzie do Siebie!

                             Czasem mówimy – me życie zwyczajne,

                             takie jałowe co dzień się wydaje… 

                            Widzę, że moje wysiłki są marne…

                            Ja Panu Bogu przecież nic nie daję…

TO NIE JEST PRAWDĄ! – Pan na WSZYSTKO patrzy…

Tę  ,,bezsensowność’’ Bogu ofiarujmy…

Liczy się przecież nasz dobry czyn każdy –

za tę powszedniość dnia również dziękujmy!

                            Niech wciąż pamiętam, że jestem kochana,

                            przez szare szyby w Boskie Słońce spojrzę…

                            Dla Boga liczy się ma chwila każda –

                            NIECH DZIĘKCZYNIENIE ZA ŻYCIE SWE ZŁOŻĘ!

                                                      – s. Agnieszka Krasoń – 19.10.2018 r.


Codzienność nowe chwile wciąż przynosi,

radość i smutek wzajem przeplatając…

Nie wszystko jednak nas tu zadowoli –

takie jest życie… – nie ma wpływu na to…

                       Lecz od nas również tak wiele zależy,

                       jak wykorzystać dane wydarzenie…

                       I w zależności jak to przyjmujemy,

                       takie też w sobie  mamy nastawienie…

 Można krytyki przyjąć łatwą drogę –

 nic prościejszego jak tylko narzekać…

 Można odwracać w drugą stronę głowę

 i tak po prostu od tego uciekać…

                        Lecz jeszcze jeden sposób jest nam dany –

                        tak -z niego  pragnę korzystać w mym życiu.

                        Trud KAŻDY może być OFIAROWANY

                        z czystą intencją – najlepiej w ukryciu…

Takim sposobem będę miała korzyść –

zrobię INTENCJĘ – Bogu ofiaruję…

I choć w mym życiu nawet będzie gorzej –

od razu w sercu ja radość poczuję!

Chwile tak cenne często uciekają,

a my się w smutku, w grzechu pogrążamy…

I nie myślimy jaką wartość mają…

Niech o tym w trudzie życia pamiętamy.

                                              -s. Agnieszka Krasoń – 22.08.2018 r.